Marzec dobiega końca a na około ciągle biało i mroźno. Na domiar złego synoptycy zapowiadają, że w najbliższym czasie nie zajdą w pogodzie radykalne zmiany i raczej święta będą w zimowej szacie. Dlatego wraz z małżonką ochoczo przyjęliśmy zaproszenie, by wybrać się w bardziej przyjazny klimat. Dzięki staraniom kaźmierskiej rodziny Mazantowiczów oraz rodziny Jankowskich z Poznania w sobotę 16 marca zorganizowana została wycieczka do Tropical Islands.
Wcześniej już słyszałem wypowiedzi, że jest przereklamowany.... jednak zaraz, zaraz… dlaczego, co to jest ten Tropical Islands? Właśnie ten zimowy wyjazd pozwolił mi samodzielnie przyjrzeć się i ocenić ten raj zamknięty we wnętrzu stalowej konstrukcji. I tak- stała temperatura powietrza (26°C) oraz wody (28-32°C) to najlepszy magnes, który przyciągnie z pewnością każdego. Największy na świecie kryty las tropikalny, basen będący namiastką morza i sztucznie usypana piaszczysta plaża o długości 200 metrów to kolejne atuty tego centrum rekreacyjno-rozrywkowego. Mało tego - wszystko to jest usytuowane nie na jakimś morskim wybrzeżu, ale pod Berlinem, czyli bliżej nas niż jadąc z Kaźmierza do Warszawy. I jeszcze jedna zaleta – ośrodek ten jest otwarty praktycznie non stop przez cały rok. Czegóż więcej trzeba? Te kilka przytoczonych tu walorów, z których i my mogliśmy skorzystać z pewnością przyciągnąć mogą uwagę każdego a jest jeszcze kilkanaście innych czynników, które w znakomity sposób potrafią wprawić w zachwyt. Nie będę tu o nich wspominał, ponieważ: po pierwsze - każdy musi to przeżyć sam; a po drugie – każdy sam może decydować ile i za co zechce tam zapłacić. Trzeba tylko zdecydować się i pojechać tym bardziej, jeśli ma się do dyspozycji tak solidnego przewoźnika, jakiego my mieliśmy. Jeśli zatem potrwa u nas jeszcze zima to … może powtórzyć należy taką „ucieczkę do tropiku”? Ja zachęcam każdego!