Kolejne zdjęcie z obecnej ul. Jana Pawła II. Na rewersie zdjęcia napis rok 1970. Myślę, jednak że są to lata nieco wcześniejsze, czyli 50/60, ale jak ktoś zna dokładną datę, to proszę mnie poprawić. Na zdjęciu kamienica, w której w latach 70 i później w miejscu oznaczonym nr 1. funkcjonował sklep "Żelaźniak" GS Samopomoc Chłopska w Kaźmierzu. Numerem 2. oznaczyłem wejście do magazynu tegoż sklepu, na który zaadoptowany został budynek po dawnej rzeźni p. Stróżniaka. Numer 3. to brama wjazdowa do przedwojennego warsztatu p. Eliasza Włodka a później do POM-u (Państwowy Ośrodek Maszynowy w Kaźmierzu).
Budynku magazynu i bramy już nie ma. Pozostaniemy zatem przy "żelaźniaku". Zdarzało się, że osoby udające się do tego sklepu używały zwrotu, iż idą do "żelaźniaka" ale najczęściej słychać było, że idzie po widły, szpadel lub haczkę do Czecha. Skąd to nazewnictwo? Otóż w Kaźmierzu wszyscy od lat dobrze się znali i idąc do sklepu, używali najczęściej imion lub nazwisk sprzedawców, a że w sklepie sprzedawcą był p. Czesław Nowacki (wraz z siostrą Teresą Szymczak), to wszyscy chodzili do "Czecha". Później po gwoździe ludzie chodzili do "Stacha" albo do "Woźnych", bo sklep prowadzili pp. Stanisław i Irena Woźni. Po nici i wstążki chodziło się do "Frani" (p. Franciszka Dolata). Po garnki i kopystki do "Ali" lub "Aliny" (p. Alicja Szeszuła), po buty do "Maryli" (p. Maria Koput) po gazety chodziliśmy do "Jona" lub "Jonowej" (właściwa pisownia nazwiska John) a wcześniej do "Ignysia" (p. Szczepan Ignyś) i tutaj używano nazwiska (chyba z szacunku do wieku osoby sprzedającej), bo po ciuchy chodziło się do "Pokorskiej" (p. Joanna Pokorska) a po cukierki i batony do "Kąkolewskiej" (Antonina Kąkolowska). Po łańcuch do roweru i po baterie śmigaliśmy do "Romka" (zwrot używany przez starszych mieszkańców) lub "Romanowskiego" (p. Leon Romanowski). W następnych postach postaram się rozwinąć nieco temat i pokażę, gdzie się wspomniane sklepy mieściły.
Poniżej sylwetki dawnych ekspedientów sklepowych.