Jak pisałem we wcześniejszych felietonach tegoroczna pogoda nie przekonuje do siebie nikogo z nas. Niezbyt pochlebnie wypowiadają się na jej temat rolnicy i sadownicy. Nawet mieszkańcy większych miasteczek i miast także mają swoje dwa grosze „irytacji” do okazania lub powiedzenia. Jednak z całą pewnością aura nie przysparza zadowolenia przede wszystkim tym, którzy uwielbiają obfite kąpiele słoneczne! Postanowiłem, zatem zobaczyć jak to się ma do frekwencji na naszej słynnej plaży w Komorowie. I tu moje zaskoczenie! Pogoda jak dotąd w kratkę a na plażę przyjeżdżają jednak całkiem spore grupy sympatyków letnich przygód nad wodą. Plaża zadbana, choć niestety jest mokra od deszczówki.
Mimo wszystko kocyków i leżaczków nie brakuje - przede wszystkim w weekendy. Każdy, kto dotarł już na plażę skwapliwie wykorzystuje to, co daje mu los w prezencie. Wody w jeziorze też jest jakby więcej, wobec czego i ludziska czują się bardziej niż ryby w wodzie. Pływają, nurkują i wygłupiają się tak, jak to nad wodą bywa. Dzieci lepią różne piaskowe figury i baby a mokry piasek tylko im w tym pomaga. Jeśli znudzi im się ta zabawa to baraszkują sobie w wodzie. Chętnie wypożyczane są również rowerki wodne, by popływać nimi z dala od linii brzegowej. Często jednak zdarza się, że nagły powiew wiaterku przynosi niespodziewanie chmurkę, która w sposób irracjonalny nagle zmienia się w prawdziwą „gradową chmurę”. I kończy się zabawa w opalanie! Ciemne chmury, wietrzysko i deszcz przepędzają ludzi z plaży. Dobrze, że jest gdzie się schować przed nim tu w Komorowie, jeśli ulewa jest naprawdę niespodziewana! I tylko „chojraki” nawet w takich warunkach udając, że się nic nie dzieje potrafią korzystać z przyjemności kąpieli w wodach jeziora Bytyńskiego. Deszcz niestety bywa tegorocznego lata obfity. Olbrzymie strugi wody potrafią bardzo przesłonić widoczność. Siła spadających kropli bywa tak wielka, że tworzy olbrzymie rozlewiska, a także rzeźbi rowy wyrywając kamienie i wypłukując spore grudy ziemi. Po takim opadzie wody deszczowe jeszcze przez kilkadziesiąt minut potrafią spływać do większych zagłębień w glebie lub wprost do jeziora. Jednak nikogo to nie odstrasza i najpóźniej następnego dnia znów meldują się na plaży śmiałkowie, by korzystać z uroków letniej przygody i zabawy. A jak aura pozwoli to „ciałka” też mają okazję do tego, by się opalać zgodnie z dewizą, wyśpiewaną w piosence, że: „dziewczyny lubią brąz”. I nic to, że słonko się schowało chwilowo za chmurkami. Przecież i tak kiedyś rozbłyśnie pełnią swej mocy.